poniedziałek, 29 listopada 2010

Projekt: Biblioteka Polskiej Piosenki

Wśród wielu ciekawych inicjatyw mających na celu ochronę naszego narodowego dziedzictwa kulturowego jest także projekt Biblioteka Polskiej Piosenki. Istniejąca od 2007 roku w Krakowie instytucja zajmuje się popularyzacją, gromadzeniem i dokumentowaniem zapisów polskiej twórczości pieśniarskiej, udostępnianiem zgromadzonych materiałów oraz popularyzacją polskiej piosenki w kraju i za granicą.
Na stronach internetowych Biblioteki przeczytacie o licznych, bardzo interesujących przedsięwzięciach realizowanych przez ośrodek, takich jak: Lekcja Śpiewania, Polacy nie gęsi, Czuwaj.

Szczególnie wartościowym projektem prowadzonym wraz z Biblioteką Jagiellońską oraz Instytutem Muzykologii UJ jest akcja pod hasłem Szanujmy Wspomnienia. Jej celem jest zebranie i opracowanie materiałów muzycznych dotyczących działalności polskich twórców związanych z muzyką rozrywkową, popularną i ludową, pamiątek po wybitnych artystach, rękopisów muzycznych, dokumentów dźwiękowych i innych materiałów. Więcej o samej akcji i jej efektach przeczytacie tu.

Jeszcze inną cenną propozycją Biblioteki Polskiej Piosenki jest Śpiewnik Polaka. To zbiór udostępnianych w sieci najbardziej znanych patriotycznych,  popularnych i okolicznościowych pieśni polskich. W Śpiewniku posłuchać możecie wykonania całego utworu, a także przeczytać poprawny tekst, przejrzeć nuty piosenki oraz wysłuchać samego podkładu muzycznego. Można więc sobie pośpiewać... :-)

W katalogu internetowym Biblioteki znajdziecie informacje bibliograficzne dotyczące wielu polskich piosenek i ich twórców. A dzięki raczkującej jeszcze wyszukiwarce Cyfrowej Biblioteki Polskiej Piosenki (na górze strony) odnajdziecie wiele zdigitalizowanych tekstów polskich piosenek, informacji na ich temat, a często także wykonań utworów w całości. (bm)

czwartek, 25 listopada 2010

Co każdy bibliotekarz lubi najbardziej? Wiadomo: swój Pulowerek!

Czy to w ogóle możliwe, że nie pisaliśmy tu jeszcze o Pulowerku?... Okropne zaniedbanie... Pewnie zaczytaliśmy się w pulowerkowych aktualnościach, a blog ZBC musiał poczekać...  :-(  No i dlatego nasi Czytelnicy być może nic nie wiedzą o Pulowerku...

Czym więc jest Pulowerek? Na stronach portalu czytamy:

Pulowerek.pl, odpo­wia­da­jąc peł­nym zda­niem, jest “innym por­ta­lem dla biblio­te­ka­rzy”. Czemu innym? Odróż­niamy się od innych ser­wi­sów biblio­te­kar­skich tym że chcemy dostar­czać infor­ma­cje, które was roz­ba­wią, zacie­ka­wią i pozwolą nabrać tro­chę dystansu do naszego zawodu. Chcemy zająć się okre­śle­niem naszego miej­sca w (pop)kulturze oraz świa­do­mo­ści spo­łe­czeń­stwa. Nie zamie­rzamy stro­nić od poważ­nej tema­tyki zwią­za­nej z naszymi codzien­nymi (i nie­co­dzien­nymi) pro­ble­mami oraz wyzwa­niami zawo­do­wymi. O tym też piszemy.

Chcemy być por­ta­lem dla każ­dego biblio­te­ka­rza oraz pra­cow­nika książki, który potrze­buje chwili relaksu lub reflek­sji. Kiedy zaczy­nasz wąt­pić w sens swo­jej pracy, lub jesteś znu­dzony sie­dze­niem za ladą wystar­czy zaj­rzeć na nasz por­tal. Tutaj biblio­te­ka­rze są zawsze w cen­trum uwagi. Rozu­miemy twoje poczu­cie humoru, twoje fru­stra­cje i podzie­lamy twoje marzenia.


Biblio­te­ka­rze, wbrew temu co się powszech­nie wydaje to ludzie kre­atywni, ener­giczni oraz dobrze zazna­jo­mieni z naj­now­szymi tren­dami w kul­tu­rze oraz tech­nice. Jest to grupa spo­łeczna dobrze zor­ga­ni­zo­wana oraz szu­ka­jąca dróg roz­woju o czym świad­czą liczne kon­fe­ren­cje i semi­na­ria dla biblio­te­ka­rzy. Więk­szość biblio­te­ka­rzy codzien­nie używa kom­pu­tera, wielu z nich pro­wa­dzi strony swo­ich biblio­tek. Duże grono posiada wła­sne blogi, na któ­rych piszą o swo­jej pracy i zain­te­re­so­wa­niach. Pulo­we­rek. pl to strona wła­śnie dla Was.

Ech, nie wyobrażamy sobie dłuuuugich sobotnich dyżurów bez Pulowerka. Podziwiamy znalezione w sieci gadżety dla bibliotekarzy, oglądamy biblioteczne komiksy... Oczywiście czas, gdy nie mamy akurat czytelników, poświęcamy na dokształcanie i uzupełnianie wiedzy o UKD, ale tak nieoficjalnie przyznajemy, że zdarza nam się pograć w pulowerkowe wirtualne gry dla bibliotekarzy i wszystkich znajomych Królika... Hmmm, nie jesteśmy pewni, czy dyrektorzy bibliotek powinni zaglądać na strony tego portalu... Ale my, zwykli, szarzy, odziani w swe pulowerki bibliotekarze uwielbiamy tę odrobinę szaleństwa i anarchii, jakie rządzą tym wspaniałym miejscem w sieci... I zazdrościmy, że koledzy i koleżanki z redakcji Pulowerka mają aż takiego nosa do internetowych znalezisk. A nam się zawsze wydawało, że właśnie my jesteśmy w tym najlepsi... :-(

A teraz musi być jeszcze jakaś pulowerkowa pointa. Pamiętacie stary dobry hit zespołu Wet Wet Wet "Love is all around"?... Znacie?... Chyba nie... :-) No to posłuchajcie! Pulowerek poleca! (bm)



poniedziałek, 22 listopada 2010

Cyfrowa historia amerykańskiej reklamy

Tym razem powędrujemy na wirtualną wycieczkę do Duke University Libraries. Wśród wielu kolekcji cyfrowych, które udostępnia ta biblioteka, znajduje się także wspaniały zbiór Emergence of Advertising in America 1850-1920. Jest to zbiór ponad 9000 zdjęć, artykułów, tekstów reklamowych dokumentujących wczesną historię reklamy w USA. Dzięki tym materiałom prześledzić można proces narodzin branży reklamowej w Stanach Zjednoczonych, jej profesjonalizację i coraz większy wpływ na kulturę masową.

Nam najbardziej spodobały się dawne reklamy firmy Kodak... No bo my przecież kochamy stare fotografie... :-) (bm)




środa, 10 listopada 2010

Historia na fotografiach w Narodowym Archiwum Cyfrowym

Narodowe Archiwum Cyfrowe jest centralnym archiwum państwowym i należy do sieci archiwów polskich. Powstało w roku 2008. Do jego zadań należy m.in. digitalizacja materiałów zgromadzonych w archiwach państwowych. Wśród tych materiałów są także cenne zdjęcia. Jest ich ponad 15 milionów i obejmują okres od lat czterdziestych XIX wieku, aż po czasy współczesne. Wiele z tych zdjęć zostało zdigitalizowanych, część można przeglądać on-line.


Zapraszamy Was do przejrzenia tych ciekawych materiałów. W fotograficznych zasobach archiwum znajdziecie m.in. wiele unikatowych zdjęć dotyczących historii II Rzeczpospolitej. (bm)

środa, 3 listopada 2010

Nareszcie mamy polskie opowiadanie na licencji Creative Commons!

Bardzo ucieszyła nas informacja, którą opublikował portal Gazety Wyborczej. Polska pisarka, Anna Brzezińska, znana wszystkim miłośnikom fantasy m.in. z cyklu książek o Wilżyńskiej Dolinie, zdecydowała się udostępnić czytelnikom jedno ze swoich najnowszych opowiadań w internecie na licencji Creative Commons. To pierwsza taka inicjatywa polskiego pisarza.

Anna Brzezińska tak tłumaczy swoją decyzję:
Zdecydowałam się opublikować najnowsze opowiadanie o Babuni Jagódce na licencji Creative Commons i wyłącznie w sieci; nie ma go w najnowszym zbiorku „Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny”. Poniekąd jest to mój głos w dyskusji o prawach autorskich, która od lat drąży środowisko twórców. Postanowiłam się zachować jak The Clash, zespół, który wywarł ogromny wpływ na moją młodość, i nie wygłaszać szumnych deklaracji, tylko zrobić coś konkretnego. Bo — uszanowawszy proporcję — Joe Strummer i chłopaki budzą mój nieustanny szacunek tym, że zamiast poprzestać na antyburżujskich protestsongach i pokrzykiwaniach, faktycznie zrezygnowali z części honorarium, żeby wymóc na koncernie wydającym ich albumy niskie ceny tychże. Przekonania to przekonania, ale odpływ własnej kasy boli. [...]
Proszę nie upatrywać tutaj mojej naiwnej wiary, że wszystko powinno być za darmo i powszechnie dostępne. Rozumiem chęć koncernów do maksymalizowania zysków, ostatecznie taki cel ich istnienia. Ale dopasowywanie prawodawstwa do interesów koncernów znacznie mniej mnie cieszy. Mam wrażenie, że przy tak długim okresie karencji ochrona twórców kultury obraca się przeciwko samej kulturze. Homer nie opatrzył Achillesa swoim copyrightem. Owszem, przygody Don Kichota opublikowane przez niejakiego Avellanedę rozsierdziły Cervantesa i skłoniły go do ostatecznego uśmiercenia rycerza z La Manchy. Ale gdyby Tirso de Molina opatentował postać Don Juana, Molier miałby ze swoją sztuką doprawdy spory problem.
Kultura jest dialogiem. Nieustającym dyskursem wątków, motywów, postaci. Nie wszystko da się ogrodzić i opalikować jak bydło.

Nic dodać, nic ująć!

Więcej na ten temat, a także samo opowiadanie Anny Brzezińskiej "Płomień na kamieniu" przeczytać możecie na stronach wydawnictwa RUNA. (bm)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...