środa, 3 listopada 2010

Nareszcie mamy polskie opowiadanie na licencji Creative Commons!

Bardzo ucieszyła nas informacja, którą opublikował portal Gazety Wyborczej. Polska pisarka, Anna Brzezińska, znana wszystkim miłośnikom fantasy m.in. z cyklu książek o Wilżyńskiej Dolinie, zdecydowała się udostępnić czytelnikom jedno ze swoich najnowszych opowiadań w internecie na licencji Creative Commons. To pierwsza taka inicjatywa polskiego pisarza.

Anna Brzezińska tak tłumaczy swoją decyzję:
Zdecydowałam się opublikować najnowsze opowiadanie o Babuni Jagódce na licencji Creative Commons i wyłącznie w sieci; nie ma go w najnowszym zbiorku „Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny”. Poniekąd jest to mój głos w dyskusji o prawach autorskich, która od lat drąży środowisko twórców. Postanowiłam się zachować jak The Clash, zespół, który wywarł ogromny wpływ na moją młodość, i nie wygłaszać szumnych deklaracji, tylko zrobić coś konkretnego. Bo — uszanowawszy proporcję — Joe Strummer i chłopaki budzą mój nieustanny szacunek tym, że zamiast poprzestać na antyburżujskich protestsongach i pokrzykiwaniach, faktycznie zrezygnowali z części honorarium, żeby wymóc na koncernie wydającym ich albumy niskie ceny tychże. Przekonania to przekonania, ale odpływ własnej kasy boli. [...]
Proszę nie upatrywać tutaj mojej naiwnej wiary, że wszystko powinno być za darmo i powszechnie dostępne. Rozumiem chęć koncernów do maksymalizowania zysków, ostatecznie taki cel ich istnienia. Ale dopasowywanie prawodawstwa do interesów koncernów znacznie mniej mnie cieszy. Mam wrażenie, że przy tak długim okresie karencji ochrona twórców kultury obraca się przeciwko samej kulturze. Homer nie opatrzył Achillesa swoim copyrightem. Owszem, przygody Don Kichota opublikowane przez niejakiego Avellanedę rozsierdziły Cervantesa i skłoniły go do ostatecznego uśmiercenia rycerza z La Manchy. Ale gdyby Tirso de Molina opatentował postać Don Juana, Molier miałby ze swoją sztuką doprawdy spory problem.
Kultura jest dialogiem. Nieustającym dyskursem wątków, motywów, postaci. Nie wszystko da się ogrodzić i opalikować jak bydło.

Nic dodać, nic ująć!

Więcej na ten temat, a także samo opowiadanie Anny Brzezińskiej "Płomień na kamieniu" przeczytać możecie na stronach wydawnictwa RUNA. (bm)

2 komentarze:

  1. Nareszcie głos zabiera ktoś, kogo prawa autorskie dotyczą najbardziej - sam twórca. I to jeszcze jest "za" a nie "przeciw". Fakt, że autorzy chcą zarabiać na swojej twórczości jest bezsprzeczny. Ale odbiorca też chce mieć dostęp do dóbr kultury za, w miarę, przywoitą cenę. A ta, nie zawsze jest tylko ceną "tworzenia" :). No a sprawa praw autorskich w internecie to już "zupełnie inna historia".

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, jakaś rewolucja, albo przynajmniej porządna reforma jest potrzebna prawu autorskiemu. Tak, aby uwzględnić jak najwięcej racji. By twórców nie pozbawiać zarobku, ale też nikogo - z powodów finansowych - nie wykluczać z uczestnictwa w kulturze. Dzięki za głos! :-)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...